Rozdział ten dedykuję Sarze, największej fance związku Julii i Roggera. Tylko proszę staraj się powtrzymać emocje podczas czytania.
Wracałam do swojego pokoju wczesnym rankiem. Była niedziela, więc mogłam pozwolić sobie na chwilę odpoczynku. Nie chciałam zrobić zbytniego hałasu, bo nie chciałam nikogo obudzić, aby wypytywał mnie dlaczego tak wcześnie się włóczę po szkole albo, co gorsza, gdzie byłam w nocy. Powolnymi krokami zbliżałam się w stronę swojej wieży. Nagle usłyszałam za sobą kroki. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam Victorię. Kroczyła ku mnie zdecydowanymi, szybkimi krokami. Chciałam ją zgubić, bo wiedziałam co oznacza spotkanie z Victorią. Nie skręciłam na górę do wieży, tylko poszłam dalej, szukając jakiegoś zaułka w którym mogłabym schować się i uniknąć rozmowy z Victorią. W miarę gdy przyspieszałam, Vicki również.
- Andromeda! - krzyknęła i zaczęła biec ku mnie - zaczekaj!
Wiedząc, że i tak czeka mnie rozmowa z nią przystanęłam i poczekałam aż się zrówna ze mną.
- Musimy porozmawiać - powiedziała poważnym tonem.
- Niby o czym? Przecież nie mamy wspólnych tematów.
- Czyżby? Doskonale wiesz o co mi chodzi.
- Nie wiem. - skłamałam - oświeć mnie.
- Chodzi o to co widziałaś w piątek. - zniżyła głos, aby mówić jak najciszej.
- A co ja takiego widziałam?
- Ty już wiesz co - powiedziała nieco dosadniej, jakby miała dość moich kłamstw.
- Chodzi ci o to co robiłaś z panem Kettle? Czy raczej, jak go nazywasz, Howard, kochanie. - starałam się nie roześmiać.
- Nie żartuj sobie. I nie tak głośno.
- Będę mówiła o tym tak głośno, jak zechcę - starałam się niemalże krzyczeć, by zdenerwować Victorię.
- Błagam ciszej, Andromedo. Pamiętasz? Kiedyś się przyjaźniłyśmy.
- To było zanim wymieniałaś się śliną z moim chłopakiem. - wzdrygnęłam się na wspomnienie o czasach, gdy Vicki była moją przyjaciółką. Ale na szczęście to przeszłość. Bo niby, która przyjaciółką lepi się do twojego chłopaka - Było, minęło.
- Chciałam cię prosić, ze względu na dawne czasy, byś nie mówiła o tym co widziałaś w gabinecie How… to znaczy pana Kettle.
- Chodzi ci o dawne czasy, gdy trzymałaś mojego chłopaka za rączkę, czy wtedy gdy się obściskiwaliście? - powiedziałam drwiąco i odeszłam.
- Andromedo! Wracaj. To nie koniec naszej rozmowy.
Nie zwracając uwagi na krzyki Victorii poszłam w stronę wieży. Po paru minutach byłam na miejscu. Przeszłam przez salon naszej wieży i skierowałam się do pokoju w którym mieszkałam z Julią i Harriet. Zdziwiłam się, gdy zauważyłam uchylone drzwi. Zanim chwyciłam drzwi, przez szparę spojrzałam na łóżko znajdujące się naprzeciw drzwi. Łóżko to należało do Julii i tam właśnie spała Julia. Obok niej leżał Rogger obejmując ją ramieniem. Oboje byli nadzy, a raczej tak mi się zdawało, bo bez chwili zastanowienia chwyciłam drzwi i zamknęłam je jak najciszej potrafiłam. Odchodząc, śmiałam się w duchu, jak zaskakujące były ostatnie dni.