- Andromedo, wstawaj. - usłyszałam nad sobą czyjś głos. Kiedy niechętnie otworzyłam oczy, ujrzałam nad sobą twarz Bryana. Podniosłam się i rozejrzałam się po pokoju. Było jeszcze ciemno. Przez okno przedzierało się blade światło księżyca. Spojrzałam na łóżko na którym spała Sara. Było puste. Penelopa też gdzieś znikła.
- Chodź ze mną. - rozległ się szept Bryana.
Wstałam z łóżka i nałożyłam na siebie pelerynę. Stanęłam obok Bryana i zapytałam:
- Dokąd mam iść?
- Zobaczysz sama.
Ruszyliśmy w kierunku drzwi. Przeszliśmy przez pusty pokój wspólny i wyszliśmy na korytarz. Bryan zapalił pochodnię leżącą na podłodze. Kiedy światło rozświetliło mrok ujrzałam scenę jakby z filmu grozy. Na posadzce leżały ciała moich kolegów. Zakrwawione. Niektórzy mieli spalone szaty, niektórzy poodrywane części ciała. Nim zdołałam krzyknąć, Bryan zakrył mi usta ręką i szepną:
- To twoje dzieło. Chodźmy.
Serce zaczęło mi śmiertelnie szybko bić. Mijaliśmy kolejne zbezczeszczone ciała lub ich części. Widok ten przyprawiał mnie o mdłości. Zachwiałam się i upadlałbym na podłogę, gdyby w ostatniej chwili nie złapał mnie Bryan. Szliśmy ciemnym korytarzem głównym. Co chwilę potykałam się o leżące u mych stóp ciała. Doszliśmy do głównych wrót szkoły. Bryan otworzył je na oścież. Moim oczom ukazał się plac szkolny. Ale nie taki jaki zapamiętałam. Na środku leżało kilka ciał, a wokół nich wybuchł ogień. Jedna z osób będących w środku palącego się kręgu uniosła głowę. Przez języki ognia starałam się dostrzec kto to jest. Jackson. Obok niego leżała Sara, nie poruszając się. Serce mi stanęło. Ruszyłam w kierunku płonącego kręgu. Tuż przy nim zatrzymał mnie Bryan. Obią mnie w tali i pociągnął do tylu. Wrzeszczałam i starałam się wyrwać z jego uścisku, ale on ciągle mnie trzymał.
- Puść mnie muszę im pomóc! - zdzierałam gardło. Niestety na marne. Bryan przycisnął mnie jeszcze mocniej i nie chciał puścić.
- Andromedo uciekaj! - wykrzyczał Jackson i wyzionął ducha.
Bryan w końcu mnie puścił, ale nie pozwolił pójść do Jacksona i Sary. Złapał mnie za rękę i podniósł z ziemi. Przytulił mnie do siebie i odeszliśmy od płonącego kręgu. Szliśmy w kierunku parku. Co chwilę odwracałam głowę aby spojrzeć w kierunku ognistego okręgu. Nim się obejrzałam wyszliśmy z parku i weszliśmy do nieznanej mi części placu wokół zamku. Otaczały nas drzewa. Dopiero teraz mój mózg zaczął dobrze pracować. Do głowy napłynęły mi tysiące myśli. Skąd tutaj wziął się Bryan, dlaczego Jackson zginał, co tutaj w ogóle się dzieje i co Bryan miał na myśli mówiąc „to twoje dzieło”?
- Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. - powiedział Bryan. Co takiego? Skąd Bryan wie o czym myślę? Zapewne też ma zdolność jak ja.
- Zgadza się. - odpowiedział.
Przez resztę drogi starałam się o niczym nie myśleć. Jednak sceny z zamku i moment śmierci Jacksona same przychodziły mi do głowy. Bryan zatrzymali się. Spojrzałam w jego stronę. Patrzył się na jakąś grotę. Weszliśmy do środka. Płomienie z pochodni oświetlały nam drogę. W końcu znaleźliśmy się w jakimś większym korytarzu. Bryan skinął głową w stronę przeciwległej ściany i odchylił pochodnię w jej kierunku. Spojrzałam w to miejsce. Leżał w nim Artur, ciężko dysząc. Podbiegłam do niego i uniosłam jego głowę. Otworzył oczy i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się i ponownie zamknął oczy.
- Co się stało? Kto mu to zrobił? - spytałam Bryana.
- Ja.
Bryan wyciągnął różdżkę i wycelował w Artura.
- To teraz czas go dobić!
- Nie, błagam! Dlaczego to robisz?
- Żebyśmy mogli być razem! - krzyknął i wypowiedział jakieś zaklęcie. Jasny snop światła leciał w kierunku Artura. Wstałam i zasłoniłam go. Zaklęcie trafiło we mnie i upadłam na ziemię. Ostatni raz spojrzałam na Artura i ostatkiem sił przysunęłam się do niego. Uniosłam głowę i go pocałowałam. Zamknęłam oczy, aby w spokoju umierać.
Na moją twarz padł snop światła słonecznego. Otworzyłam oczy. Leżałam w łóżku. W moim łóżku. Usiadłam i rozejrzałam się po pokoju. Penelopa i Sara jeszcze spały.
ha wiedziałam że to sen . świetny rozdział. czekam na następny .
OdpowiedzUsuńnowy rozdział u mnie . :D
OdpowiedzUsuńcałkiem fajny rozdział. taka groza, a tu na końcu, że to sen. ^^
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że to sen, bo Jackson nadal żyje;))
OdpowiedzUsuńI ty zresztą też. :)
Usuń