czwartek, 26 lipca 2012
Rozdział 33
Siedziałam na parapecie w sypialni i rozmyślałam o Arturze. Brakowało mi go. Zastanawiałam się co teraz robi w Akademii Magii. Julia, Harriet i Rogger pewnie świetnie się bawią. W przeciwieństwie do mnie. Teraz gdy ich nie ma spadla na mnie masa kłopotów. Muszę zajmować się Penelopą, pilnować Victorii i ostrzegać Harveya przed tą wredną zołzą. Ze stanu zamyślenia wyrwał mnie Jackson, który wbiegł do sypialni krzycząc. Zeskoczyłam z parapetu i podbiegłam do niego. Uspokoiłam go i zapytałam o co chodzi.
- Bo Sara i Penelopa, one się biją.
- Nie musze zgadywać o kogo, bo zapewne chodzi o ciebie. Ale co z tego? Niech sobie powalczą, wygra Sara i tyle…
- Chodzi o to, że Sara przegrywa a ja nawet nie wiem gdzie one są! - powiedział Jackson.
- To skąd wiesz, że się biją i skąd wiesz, że przegrywa? - spytałam.
- Harvey mi powiedział. Mówił też gdzie, ale nie znam tej szkoły! Musisz mi pomóc! One się pozabijają!
- Dobrze, już dobrze. Więc co mówił Harvey?
- Nie pamiętam.
- Świetnie, więc idziemy do niego, panie zapominalski.
Wstaliśmy z lóżka i poszliśmy do sypialni Harveya. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Otworzyłam drzwi i w środku ujrzeliśmy ten sam widok co kilka dni temu. Harvey całował się z Victorią.
- Proszę, proszę, znowu to samo. Spadaj stąd Victoria. No już!
- Niby dlaczego mam to zrobić? - spytała Victoria.
- Bo chcę pogadać z bratem. Wynocha.
- Lepiej już idź. - powiedział do niej Harvey - Spotkamy się później.
Victoria zeszła z łóżka i ruszyła w stronę wyjścia. Kiedy mijała Jacksona szepnęła do niego, ale wystarczająco głośno bym też usłyszała co.
- Jakby Sara cię zostawiła, to przyjdź do mnie.
- Nie jest taki głupi, żeby to zrobić. - odpowiedziałam jej. - Już możesz iść zabawiać się z innymi.
Kiedy Victoria wyszła Jackson spytał się jeszcze raz, gdzie dokładnie się biją.
- W Parku, gdzieś na południowym krańcu, obok groty.
- To nie dobrze. Tam nie wolno chodzić. Jeśli nie chcą zginąć.
Bez chwili namysłu ruszyliśmy w stronę parku. Biegliśmy jakieś dziesięć minut, aż dobiegły nas ich krzyki.
- Jackson jest mój!
- Wcale nie, bo mój!
W końcu ujrzeliśmy je niedaleko od nas. Przyśpieszyliśmy, aby przybiec w odpowiedniej chwili.
- Dziewczyny, uspokójcie się! Lepiej stamtąd uciekajcie! - krzyknęłam.
Penelopa i Sara na chwilę przestały się szarpać, ale później nie zwróciły uwagi na moje słowa, tylko dalej się przekrzykiwały. Żeby wypłoszyć je stamtąd podpaliłam pobliski krzak. Z przerażeniem rzuciły się do ucieczki. Kiedy były obok nas zgasiłam płomienie.
- Kto pozwolił wam zapuszczać się w tą część parku? Tą grotę zamieszkuje potężny gryf! - wrzeszczałam na nie - Dobrze, że nic się wam nie stało. Lepiej stąd chodźmy, zanim zauważy nas jakiś nauczyciel.
Kiedy wracaliśmy do zamku, rozpętała się kolejna kłótnia pomiędzy Penelopą a Sarą. Jackson starał się je uspokoić, ale na nic zdawały się jego wysiłki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
świetny rozdział . My z Jes też tam chodziłyśmy. Ten stwór nie jest taki zły. Sara przegrywała ? Łaa to Penelopa jest silniejsza? Ja może też napiszę rozdział.
OdpowiedzUsuńBo penelopa jest szersza! Mogła mnie zmiażdżyć! Rozdział świetny;))
OdpowiedzUsuńNie obrazisz się jeśli pożyczę sobie zdjęcie Jacksona, prawda?
OdpowiedzUsuńNie obrażę się. :)
Usuńnastępny rozdział u mnie.
OdpowiedzUsuń