sobota, 9 czerwca 2012

Rozdział 10


Od razu po przebudzeniu uświadomiłam sobie co dzisiaj za dzień. Dwudziesty października. Dzień balu piątoklasistów, na który wybieram się z Arturem Roverem. Może ten scenariusz dzisiejszego dnia by mi się podobał, ale nie po tym, co usłyszałam w bibliotece. Bal zaczynał się 18.00. Artur miał być po mnie około 17.30. Przez cały dzień myślałam o tym czy nie wycofać się? Ale to by było głupie! I gdzie biedny Artur miał sobie znaleźć partnerkę? Gdy zbliżała się godzina 16. zaczęłam się powoli szykować. Umyłam się cała, wysuszyłam włosy. Ubrałam się w się w sukienkę i poprosiłam Julię i Harriet aby mnie uczesały. Gdy skończyłam się szykować było krótko po siedemnastej. Z niecierpliwością czekałam na przyjście Artura. A może się rozmyślił? Mijały minuty. I w końcu była 17.30. Chwilę później pojawił się Artur. Ubrany w czarny garnitur, trzymający w ręku bukiecik kwiatków.
- Witaj, gotowa? - spytał.
- Jasne.
Rover podszedł do mnie, chwycił za rękę i poszliśmy w kierunku drzwi.
- Wyglądasz przepięknie. - powiedział Artur.
- Przynajmniej lepiej niż zwykle.
- Nie mów tak, zawsze wyglądasz świetnie.
Szliśmy około dziesięciu minut zanim dotarliśmy do Wielkiej Sali. Gdy drzwi się otworzyły naszym oczom ukazała się przepięknie ustrojona sala. Po prawej stronie stały nakryte stoły, a po lewej miejsce przeznaczone do tańca. W środku było już około dwudziestu piątoklasistów ze swoimi partnerami. Artur ruszył w ich kierunku. Pogawędził z nimi chwile i nim się obejrzałam sala była pełna uczniów. Po chwili rozległ się glos dyrektor Middwey:
- Witam wszystkich piątoklasistów na balu z okazji ich piątego roku nauki w Owlneed. Mija pięć lat odkąd przekroczyliście próg tej szkoły. Wielu z was to właśnie tutaj odnalazło przyjaciół na całe życie. Ale to jeszcze nie koniec. Czekała was jeszcze dwa lata nauki, zanim opuścicie tą szkołę. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić.
Chwile później w sali rozbrzmiała muzyka. Artur chwycił mnie za rękę i poszliśmy na parkiet. Położył mi rękę na biodrze a drugą chwycił moja dłoń. Tańczyliśmy chwilę i w rogu sali ujrzałam Roggera. Tańczył z jakąś piątoklasistką. Wyrwałam się z ucisku Artura i poszłam w jego kierunku. Gdy zauważył mnie Rogger zostawił swoją partnerkę i ruszył w moim kierunku. Zarzuciłam mu ręce na szyje i zaczęliśmy tańczyć.
- Ta dziewczyna cię zaprosiła? Nie znam jej. - spytałam Roggera.
- Tak nazywa się Nina. Jest prześliczna.
- A co z Julią? - spytałam go ze złością. - Przecież się w niej podkochujesz!
- Ale czy ona zechciałaby być ze mną? Julia postrzega mnie tylko jako przyjaciela.
- Więc powiedz jej co do niej czujesz!
- I co mi z tego? Przecież ona podoba się każdemu chłopakowi szkole - powiedział smutnym głosem Rogger - Dlaczego miałaby wybrać mnie?
- Pomyślimy… Jesteś przystojny, nie brak ci poczucia humoru, całkiem dobrze się uczysz… - wyliczałam - Moim zdaniem jesteś idealnym chłopakiem dla Julii.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Zespól przestał grać i poszliśmy w kierunku stołu. Usiadłam obok Artura, a Rogger obok Niny. Rover zdawał się mnie ignorować. Rozmawiał tylko ze swoimi kolegami. Czyżby był zazdrosny o Roggera? Przecież jest tylko moim przyjacielem! Jego zachowanie zaczęło mnie irytować. Powoli się do niego nachyliłam i szepnęłam mu do ucha:
- Obraziłeś się na mnie? To dlatego, że tańczyłam z Roggerem?
- Nie, skądże - odrzekł spokojnie - Idziemy tańczyć?
- Jasne, chodźmy.
Artur chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę parkietu. Po kilku chwilach podeszła do nas profesor Middwey. Rover zatrzymał się i zaczął z nią rozmawiać.
- Pozwalam ci na to, tylko i wyłącznie dlatego, że bezgranicznie ci ufam - powiedziałam dyrektor i odeszła.
Znowu zaczęliśmy tańczyć. Bezgranicznie mu ufa. No tak. To o nią chodziło Arturowi podczas tej rozmowy w bibliotece. O panią dyrektor. Uspokoiłam się nieco. Od tamtej pory świetnie się bawiłam z Arturem.
Artur na balu

5 komentarzy: