czwartek, 21 czerwca 2012
Rozdział 18
- Co?! - mój krzyk rozległ się po całym domu. - Jak to będziesz miała braciszka?
- Nie przesadzaj, chyba wiesz skąd się biorą dzieci. - powiedział tato z ironią.
- Aż taka głupia nie jestem, ale po co wam drugie dziecko. Przecież macie mnie! Czy ja wam już nie wystarczam?
- Czy ty przypadkiem nie jesteś egoistką? - spytała mama z oburzeniem.
- Jestem, ale wiem po kim to mam. - rzuciłam wrogie spojrzenie w stronę taty.
- Andromedo, to nasza decyzja. Powinnaś się cieszyć.
- Powinnam się cieszyć? Ale to, że kiedy będę tu przebywała, będę niewyspana, wszędzie będą leżały pieluchy, ciągłe krzyki to też jest zaliczane do szczęścia?
- Bez przesady. Praktycznie cały rok jesteś poza domem.
- Ale oświadczam już teraz. Nie oddam mojego pokoju!
- Nikt tu nie mówi o oddaniu pokoju. Mamy dodatkowy pokój na piętrze. Uprzątnie się go i będzie jak znalazł. - oświadczył tato.
No dobra, mogę być spokojna. Ten bachor będzie cisnął się w tym pokoju. Przynajmniej nie każą mi się zamieniać, ani dzielić z nim sypialni.
- Dobra, to kiedy to się urodzi?
- Nie traktuj go przedmiotowo - powiedziała mama z oburzeniem. - On też ma uczucia.
- I pewnie już ma różdżkę i wyczarował uszy dalekiego zasięgu i teraz nas nasłuchuje. Musimy uważać bo nas jeszcze transmutuje. - odpowiedziałam ze śmiechem.
- Uspokój się! - krzyknęła mama. - Twój braciszek pojawi się w kwietniu.
- To jeszcze mam siedem miesięcy spokoju. Muszę to wykorzystać! A propos… w połowie sierpnia przyjeżdża do mnie Rogger, Julia i jej brat Artur. Wybieramy się do Francji. Nawet jeśli powiecie nie, to i tak znajdę sposób, żeby pojechać.
- Mówimy tak, dla świętego spokoju. Ale pojedzie z wami Naomi. - powiedział tata.
Naomi to moja dwudziestoletnia kuzynka. Jest naprawdę fajna. Kiedyś zabrała mnie i Julię na skok ze spadochronem. Moi rodzice oczywiście o tym nie wiedzą. I lepiej żeby tak zostało.
- Zgoda. Ale oni przyjadą tutaj nocować kilka dni przed wyjazdem. I pomyślałam, że mogliby na moim piętrze. Jest takie duże, że pomieści się w nim z piętnaście osób.
- Pomyślimy nad tym.
- Dziękuje - powiedziałam, bo zawsze gdy rodzice mówią pomyślimy, to się zgadzają. Odwróciłam się na pięcie i poszłam na moje piętro. Aby do niego dojść musiałam przejść schodami na pierwsze piętro, które było przeznaczone dla gości, później na drugie, piętro moich rodziców i na trzecie. Gdy byłam na miejscu ruszyłam w stronę mojego pokoju. Usiadłam na parapecie i wpatrywałam się w okno. Nagle ujrzałam stojącego na dole młodego mężczyznę. Uśmiechał się do mnie i machał w moim kierunku. Wytężyłam wzrok, aby lepiej dostrzec kto to jest.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kto to jest ? no kto ?
OdpowiedzUsuńSię dowiesz niedługo...
Usuń