niedziela, 3 czerwca 2012

Rozdział 4


- Szybciej, nie spacerujemy. - powiedział, według mnie, najgorszy nauczyciel w naszej szkole. Od samego początku mu się nie podobałam. Ciągle mnie krytykował, ale gdy zaczęłam się uczyć jego stosunek do mnie zmienił się tylko odrobinę. Nauczyciel Czarnej Magii zwykle niezbyt dużo rozmawia. Ale ten był bardzo gadatliwy. A jego styl ubierania był inny niż pozostałych nauczycieli. Chodził on w długich, czarnych szatach, prawie zawsze nosił na głowie kaptur. Miał czarne, sięgające do piersi włosy i ciemne, oczy, które wzbudzały strach nie tylko wśród uczniów. Jego spojrzenia unikali także nauczyciele. Szliśmy wąskim korytarzem, mijając kolejne przedziały dla uczniów. W końcu niego zobaczyliśmy drzwi, prowadzące do wagonu dla piątoklasistów. W połowie zatrzymaliśmy się, aby posłuchać jak Vitalij Kravchenko, krzyczy na biednego piątoklasistę, któremu wyrosły uszy jednorożca. Profesor wyciągnął różdżkę i wypowiedział Ratevri . Po chwili uszy ucznia znów wyglądały tak jak powinny. A my ruszyliśmy dalej. Wchodziliśmy do kolejnych wagonów. Gdy minęliśmy ostatni wagon, przeznaczony dla uczniów, weszliśmy do pomieszczenia dla profesorów Szkoły Magii i Czarodziejstwa Owlneed. Pokój oświetlały świece unoszące się ponad głowami osób przebywających w tym pomieszczeniu. W kątach siedzieli nauczyciele. Jedni pogrążeni byli w lekturze, drudzy rozmawiali z innymi profesorami. Na końcu wagonu siedziała kobieta z rudymi włosami zakrywającymi jej praktycznie całą twarz - profesor Beatrice Middwey dyrektor Owlneed. Na kolanach trzymała książki D. A. Treenwen Techniki Wróżbiarstwa. Ruszyliśmy w jej kierunku.
- Pani dyrektor - usłyszałam chłodny glos profesora Kravchenko.
- Dzień dobry, Vitalij - odparła profesor Middwey. - Co cię do mnie sprowadza?
- Byłem świadkiem, jak ta oto dwójka - panna Andromeda Seam i pan Rogger Longriver- rzucali zaklęcie niewidzialności, które jest zabronione do praktykowania w naszej szkole. - powiedział srogim głosem profesor Kravchenko. - Przyprowadziłem ich do pani sądząc, że zechce ich pani ukarać.
- Moja droga. - zwróciła się do mnie - Czy miałaś świadomość jakie rzucasz zaklęcie?
- Tak, pani dyrektor. Spuściłam głowę i zaczęłam tępo patrzeć w podłogę.
- Czy wiedziałaś, że jest ono zakazane w naszej szkole?
- Ja… ni… - wyjąkałam.
- Pani dyrektor, przecież jesteśmy poza murami szkoły. - powiedział ściszonym głosem Rogger.
- Jak śmiesz?! - krzyknął Kravchenko. Na jego twarzy rysowała się sroga mina. - Jak śmiesz tak zwracać się do pani dyrektor?!
- Spokojnie, spokojnie Vitalij - powiedziała profesor Middwey - Ten młodzieniec ma rację. Zakaz używania tego zaklęcia obowiązuje tylko w budynku szkoły. Nie widzę potrzeby karania ich za tak błahą sprawę. Już dobrze, możecie iść.
Profesor Kravchenko wyraźnie się zdenerwował. Chwycił mnie oraz Roggera za szaty i odciągnął na bok.
- Tym razem wam się upiekło. Ale nie myślcie, że tak będzie za każdym razem. Mam na was oko.
Gdy uwolniliśmy się z jego uścisku, pobiegliśmy w stronę drzwi. Kiedy byliśmy na zewnątrz powiedziałam do Roggera:
- Dzięki, gdyby nie ty na pewno by nas ukarała.
- Nie ma za co. Ty też dużo razy ratowałaś mi życie.
Poszliśmy w kierunku naszego wagonu. Przeszliśmy przez trzy wagony i znaleźliśmy mój przedział. Otworzyłam drzwi i na siedzeniu obok Julii zobaczyłam jej brata - Artura.

3 komentarze:

  1. Jaka szkoda, że wtedy Rogger cię obronił... Dostałabyś niezłą karę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze, że się odezwał. Jestem mu za to bardzo wdzięczna!

      Usuń
    2. Lubię Roggera ;) J+R

      Usuń