piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 8


- Andromeda, obudź się! - usłyszałam szept Julii. - Jesteśmy na lekcji, jak cię przyłapie, że nie uważasz to masz przerąbane!
Nawet na lekcjach nie mogłam się uwolnić od przemyśleń o pocałunku z Arturem.
- Ja uważam. - wyszeptałam.
- Wcale nie. Już na poprzednich lekcjach zdawałaś się jakaś nieobecna. To do ciebie niepodobne.
Zdałam sobie sprawę, że te trzy poniedziałkowe lekcje minęły jakoś szybciej niż zwykle. Nagle rozległ się glos profesor Ernestiny Dutiful:
- Może panna Seam nam powie jaki wywar pomaga zmienić wygląd osoby w inną?
- Tak, yyy.. Eliksir Wieloskowy. - odpowiedziałam.
- Wspaniale. - powiedziała pani profesor.
Dobrze, że interesowałam się książkami, bo inaczej nie udzieliłabym odpowiedzi na to pytanie. Przez całą lekcję nie uważałam. Moje myśli kręciły się wokół Artura i tego co się wydarzyło w piątek. Chwile później profesor Ditiful oznajmiła, że nadszedł koniec lekcji. Do obiadu miałam jeszcze godzinę więc poszłam do pokoju wspólnego. Usiadłam na fotelu przed kominkiem i rozmyślałam o Arturze. Z takiego stanu wyrwała mnie Julia:
- Chodź już na obiad.
Wstałam z fotela i zeszłam razem z Julią i Hariettą na dół. Usiadłyśmy przy stole i Julia zaczęła mnie wypytywać o moje dziwne zachowanie.
- Nic się nie dzieje. Po prostu zamyśliłam się nad czymś.
- A niby nad czym? Może jaką suknię masz wybrać na bal? Mój brat cały czas o tym trąbi. - powiedziała Julia. - Gdy tylko go widzę mówi jaka ty jesteś wspaniała, że z nim idziesz!
Na te słowa lekko się zaczerwieniłam, ale Julia zdawała się tego nie zauważyć. Skończyłyśmy jeść i udałyśmy się do pokoju wspólnego. Zabrałam się do odrabiania prac. Na zielarstwie kazałam nam napisać coś na dzisiejszy temat lekcji. Z eliksirów opisać działanie Wywaru Wielosokowego. Gdy skończyłam było krótko przed 19.00. Jednak nie miałam ochoty na kolacje. Zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę drzwi do sypialni.
- Zaczekaj, zaraz będzie kolacja! - krzyknęła za mną Harriet.
- Nie jestem głodna. - powiedziałam i poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i natychmiast zaczęłam rozmyślać o Arturze. Gdy usłyszałam jak drzwi się otwierają zaczęłam się przebierać.
- Nie, jeszcze się nie ubieraj - to była Julia. - Mój brat chce się z tobą widzieć. Stoi przed wejściem do pokoju wspólnego.
- Dobrze, powiedz mu, że zaraz przyjdę. - odpowiedziałam. Czego on ode mnie może chcieć? - pomyślałam.
Wyszłam z pokoju wspólnego i udałam się w stronę miejsca, gdzie stał Artur.
- Cześć. Pogadajmy, ale nie tutaj. Chodź.
Po tych słowach Artur ruszył a ja za nim. Szliśmy kilka minut. Rover zatrzymał się i powiedział:
- Chyba cię wystraszyłem. No wiesz tym pocałunkiem.
- Nie, ależ skąd, tylko nie wiem dlaczego to zrobiłeś? - spytałam nieco speszona.
- No bo wiesz… no… podobasz mi się.
Co? Ja?
- Ale przecież… - i dalej nic nie powiedziałam. Po prostu nie wiedziałam co miałam mówić. A poza tym nie musiałam…

1 komentarz: