poniedziałek, 4 czerwca 2012

Rozdział 6


Nadszedł kolejny dzień. Wstałam z lóżka około 8.00. Ubrałam się i spojrzałam na mój dzisiejszy plan lekcji:

9.00 Czarna Magia
9.40 Zielarstwo
10.20 Numerologia
11.00 Eliksiry

No, świetnie. Pierwszą mam Czarną Magię. Będzie ciekawie -pomyślałam. Zeszłam na dół do Wielkiej Sali. Zajęłam miejsce obok Julii i Harriet.
- Czego chciał wczoraj mój brat? - spytała Julia. - Tak cicho rozmawialiście, że nie usłyszałam o czym.
Przez chwilę zastanawiałam się czy powiedzieć jej o tym, że jej brat zaprosił mnie na bal. Postanowiłam, że o wszystkim jej powiem.
- Pytał się czy pójdę z nim na bal piątoklasistów.
Po tym słowach Julia, rzuciła na mnie wrogie spojrzenie. Nawet Harriet, która do tej pory trzymała głowę w książkach, okazała się zainteresowana tym co powiedziałam.
- I co, zgodziłaś się? - zapytała Julia.
- Tak.
Wstałam od stołu i ruszyłam w stronę klasy do Czarnej Magii. Nie chciałam, aby Julia robiła mi wyrzuty, że umówiłam się z jej bratem. Zaczęło by się ględzenie, że to przecież jej rodzina, jak to wygląda, że idę na bal z JEJ ukochanym braciszkiem. Dochodziła 9.00. Przed salą zebrali się uczniowie. Wśród nich, była garstka uczniów klas piątych. Jednym z nich był ARTUR ROVER. Pod klasę podszedł profesor Kravchenko.
- Nie stójcie tak, do klasy! - krzyknął.
Gdy wszyscy zajęli swoje miejsca, rozległ się chłodny głos profesora:
- Klasy piąte w dniu dzisiejszym udały się do Muzeum Przedmiotów Magicznych. Jak widać, niektórzy zostali w szkole. Będą mieli dzisiaj lekcje z klasami czwartymi. Zatem uczniowie klas piątych na dzisiejszej lekcji będą pracowali z młodszymi kolegami. Każdy piątoklasista wybierze sobie osobę młodszą do pracy.
Wtedy każdy uczeń piątej klasy podchodził do ucznia klasy czwartej i siadał z nim w ławce. Do mnie dosiadł się Artur.
- Mogę? - spytał.
- Jasne, siadaj.
Za sobą usłyszałam syk. Odwróciłam się. Za mną siedziała Julia, wyraźnie niezadowolona , z tego, że Artur pracuje ze mną.
- Każdy ma parę? - po sali rozległ się glos Kravchenki. - Świetnie. Oto wasza praca.
Nauczyciel machną różdżką i na każdej ławce pojawił się zwój z zadaniami.
- Pierwsza para, która poprawnie rozwiąże wszystkie zadania otrzyma najwyższą ocenę.
W jednej chwili w klasie było słychać tylko pisanie piór na pergaminie. Spojrzałam na pierwsze zadanie:
Opisz Czarną Magię.
No prostszego to już chyba nie mógł dać. Sięgnęłam po pióro i chciałam zacząć pisać gdy usłyszałam głos Artura:
- Ja będę pisał, zgoda?
- Dobrze. - odpowiedziałam ściszonym głosie, aby nie przerwać ciszy w klasie.
- A więc nie rozmyśliłaś się co do balu? - wyszeptał Rover.
- Nie, jestem pewna na sto procent. A ty?
- Chyba nie wypadałoby się wycofać, a poza tym to dlaczego nie miałbym iść z tobą? W końcu…
- W końcu co? - zapytałam.
- Nic, nieważne. Bierzmy się do zadań.
I od tamtej pory rozmawialiśmy tylko na temat pracy. Po upływie 15 minut nasz arkusz był zapisany. Artur podniósł rękę. Zauważył to profesor Kravchenko. Podszedł do nas i przeczytał odpowiedzi na pytania.
- Świetnie. Zadanie 7 było zadaniem wykraczającym poza program. Które z was odpowiedziało na to pytanie?
- Ja, panie profesorze - powiedziałam.
- Bardzo dobrze. Widocznie cię nie doceniałem. Czy ktoś jeszcze rozwiązał to zadanie?
Nikt się nie zgłosił.
- Zatem panna Seam otrzymuje dwa W., pan Rover również, ale tylko jedno. Koniec lekcji. Możecie już iść.
Każdy złapał swoje rzeczy i wyszedł z sali. Udaliśmy się na lekcje zielarstwa. Dzisiejsza lekcja była niezwykle nudna. Profesor Draught, jak co roku, zrobiła pierwsza lekcje organizacyjną. Na numerologii było to samo. A na eliksirach robiliśmy ćwiczenia powtórzeniowe. Na obiad do Wielkiej Sali za bardzo mi się nie śpieszyło. Wolałam uniknąć kąśliwych uwag ze strony Julii. Gdy skończyłam jeść poszłam do pokoju wspólnego, aby odrabiać zadane lekcje. Gdy nadeszła 19.00 zjadłam kolację i poszłam do sypialni. Chciałam uniknąć rozmowy z Julią. Przebrałam się i położyłam do łóżka mając nadzieję, że gdy wstanę Julia nie będzie się na mnie dąsać.

1 komentarz: