czwartek, 7 czerwca 2012

Rozdział 7


Gdy się obudziłam było jeszcze ciemno. Leżałam na łóżku mając nadzieję, że zdołam zasnąć. Niestety w mojej głowie kłębiło się zbyt dużo myśli. Rozmyślałam o kłótni z Julią, która miała miejsce kilka dni temu. Robiła mi wyrzuty z powodu spotkań z jej bratem. To, że spotkaliśmy się kilka razy nie oznacza, że ze sobą chodzimy. I nie dość, że pokłóciłam się z moją przyjaciółką to jeszcze dzisiaj mam najgorszy dzień jaki tylko może być. O 9.00 przed Językami Martwymi mamy godzinę Czarnej Magii. Po prostu świetnie - pomyślałam. Wstałam z łóżka i na paluszkach podeszłam do kufra, aby nie obudzić moich lokatorek: Julii, Harriety i Victorii. Victoria Piekle to wysoka blondynka o niebieskich oczach. Jest wyjątkowo gadatliwą osobą. Można by ją porównać do Julii, ale nie ma ona takiego powodzenia jak Rover. A poza tym uczy się ona nieco gorzej niż Julia. Otworzyłam kufer i wyciągnęłam moją ulubioną książkę. Kolejny tom sagi Merlin T. A. Barrona. Wróciłam do łóżka i otworzyłam książkę tam gdzie skończyłam czytać. Tak bardzo pochłonęła mnie ta lektura, że zanim się obejrzałam, moje współlokatorki były już na nogach. Spojrzałam na zegarek. Była 7.50. Zamknęłam książkę i zaczęłam się ubierać. Dziewczyny zaczekały na mnie i razem poszłyśmy na śniadanie. Usiadłyśmy obok siebie i zaczęłyśmy jeść. Gdy przełknęłam kęs kanapki zwróciłam się do Julii:
- Może byśmy się pogodziły. Nie chcę, żebyś nadal się na mnie dąsała.
- Zgoda. Nie potrzebnie na ciebie naskoczyłam. Przecież to ty decydujesz z kim chodzisz. Nawet jeśli to jest mój brat.
- Ale ja z nim wcale nie chodzę. On tylko zaprosił mnie na bal. - powiedziałam nieco oburzona.
- No już dobrze, niech będzie. Przepraszam.
I wróciłyśmy do jedzenia. Gdy zauważyłyśmy, że była już za 15 dziewiąta pobiegłyśmy na lekcje Czarnej Magii. O dziewiątej drzwi do klasy otworzyły się i wszyscy weszli do środka. Razem z Julią siadłyśmy w ławce. Nagle rozległ się zimny głos profesora Kravchenko:
- Dzisiaj zajmiemy się wilkołactwem. Może ktoś wie czym różni się wilkołak od prawdziwego wilka?
Nikt się nie zgłosił. A ponieważ znałam odpowiedz na to pytanie podniosłam rękę.
- Panna Seam?
- Przede wszystkim wilkołak jest o wiele większy od wilka. Wilkołakiem nie jest się cały czas. Są specjalne mikstury dzięki którym można powstrzymać przemianę. Oczywiście nie na zawsze. Pysk wilka jest krótszy niż u wilkołaka. Oczy wilkołaka zwykle się nie przemieniają, więc ma on ludzkie oczy.
- Bardzo dobrze, Seam.
Dalsza część lekcji przebiegała raczej bez rewelacji. Cały czas mówił profesor. Gdy skończyła się lekcja poszliśmy na Języki Martwe. Lekcja była nudna jak flaki z olejem. Ponieważ pierwszy raz mieliśmy ten przedmiot, nauczyciel opowiadał nam o nim. Po Językach mieliśmy WMP, czyli Wytwarzanie Magicznych Przedmiotów. A na nich kolejna lekcja organizacyjna. Po lekcjach poszłam do pokoju wspólnego. Poczytałam trochę i zeszłam na obiad. Gdy zasiadłam do stołu podszedł do mnie Artur i usiadł koło mnie.
- Co tam u ciebie? Jak lekcje? - spytał.
- Nudne, jak to zwykle na początku roku.
- Musimy pogadać, ale nie tutaj. Jak skończysz to pójdziemy gdzie indziej. Zgoda?
- Zgoda - odpowiedziałam, zastanawiając się co o tym sądzić. Może chciał mi powiedzieć, że idzie na bal z kimś innym?
Kiedy skończyłam jeść wstałam od stołu i poszłam za Arturem. W głowie roiło mi się od najczarniejszych myśli. Pomaszerowaliśmy tą część zamku, której nie znałam. Artur stanął i rozglądnął się dokoła. Gdy był pewny, że nikogo nie ma powiedział:
- Wiem, że jesteś przyjaciółka mojej siostry, ale… - urwał. Dalej nic nie powiedział tylko powoli zbliżył się do mnie, przyłożył swoje usta do moich i zaczął mnie całować. Gdy zorientowałam się co tak naprawdę się stało oderwał swoje usta od moich. Stałam zszokowana. Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa. Teraz Artur przyglądał mi się swoimi pięknymi, błękitnymi oczami. Staliśmy tak do chwili gdy za rogu wyszedł jakiś uczeń. Artur nachylił się i wyszeptał:
- Powinniśmy iść, odprowadzę cię, dobrze?
Nic nie odpowiedziałam tylko kiwnęłam głową. Ruszyliśmy w stronę mojego pokoju wspólnego. Kiedy byliśmy na miejscu powiedział:
- Do zobaczenia potem.
- Do zobaczenia. - odpowiedziałam drżącym głosem i weszłam do pokoju.
Przez resztę dnia zastanawiałam się nad tym co się stało. Całowałam się z najprzystojniejszym chłopakiem w całej szkole. Może nie powinnam? Może trzeba go było odepchnąć? Nie pozwolić mu na to? Dręczyły mnie wyrzuty sumienie. Przecież on jest bratem twojej najlepszej przyjaciółki! Myśli te dręczyły mnie nawet podczas kolacji. Gdy byłam w sypialni nie mogłam odrzucić od siebie tego wydarzenia. Zasnęłam bardzo późno, mając nadzieję, że do jutra zapomnę o tej sytuacji.

1 komentarz:

  1. No w końcu! Twoja najlepsza przyjaciółka jest szczęśliwa!

    OdpowiedzUsuń